Ten drugi jest bardziej typowym reportażem.
Ale chciałbym pochylić się jeszcze nad pierwszym. (kolory mi też nie leżą)
Wiem, że to niemożliwe, ale jestem ciekawy, jakie były reakcje młodych. Czy byli zadowoleni? Tak prywatnie.
Z jednej strony film jest faktycznie dopracowany, włożono sporo wysiłku, żeby wykreować film.
No właśnie - wykreować. Czym jest film z wesela? Relacją dla widzów? Bo te komentarze, na początku myślę sobie - kurczę, nawet fajne. Ale potem myślę sobie... po co młodzi komentują SWOJE wesele, SWOJE życie, pod SWÓJ film. W jakim celu? Czy na pewno jest to pamiątka? Czy to jest dobry, rzetelny reportaż, którym wiele scen młodzi robią pod kamerę?
No bo tak de facto, to pod przepychem przebitek, pleneru, samych "konkretów" wcale za wiele nie ma...
A może to taki festiwal próżności?
film nie dla siebie, tylko dla "świata"?
Ale popłynąłem filozoficznie
Oczywiście wiem, że w filmie nikt nigdy nie pokaże niedociągnięć, pijanych wujów (choć czy na pewno?) albo że nie wiem, kucharka zbiera kożuch z rosołu. Ale gdzie jest granica dobrego reportażu, a kreacji?
Chodzi o to, że nie wiem, czy ja byłbym z takiego ekshibicjonizmu zadowolony.