Jeśli mówi powoli i zostawia przerwy to moim zdaniem można to ładnie przyciąć, pod warunkiem, że zna się język.
Dla przykładu:
Bracia: Postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus nas umiłował i samego siebie wydał za nas. Poddani bądźcie sobie wzajemnie w bojaźni Chrystusowej. Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus głową Kościoła: On, Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom — we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby sam stawił przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego. A żona niech się odnosi ze czcią do swego męża. Oto słowo Boże.
I po przycięciu:
Bracia: Postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus nas umiłował i samego siebie wydał za nas. Poddani bądźcie sobie wzajemnie w bojaźni Chrystusowej. Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus głową Kościoła: On, Zbawca Ciała. [...] Mężowie powinni miłować swoje żony tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. [...] W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego. A żona niech się odnosi ze czcią do swego męża. Oto słowo Boże.
Można? Można!
Aczkolwiek przed takim zabiegiem zapytałbym się kogoś (teologa, księdza, generalnie kogoś, kto się zna) czy tego rodzaju skrót nie wyczerpuje znamion profanacji - zważywszy na to, że to jest ślub kościelny, wypadałoby tego uniknąć.
Gdybym już ciął, to w okolicach cięć wstawiłbym ujęcia z innej kamery, np zasłuchanego członka rodziny (najlepiej takiego, który zna język bo w innym przypadku nadamy scenie trochę humoru - no, chyba że taki humor będzie akurat dobrze widziany).