MarcinM pisze:Źródło posta razor89md pisze:Źródło posta To może inaczej, ile razy ktoś do Was "zapukał" i powiedział "przepraszam ale nie masz praw do tego utworu tylko ja a tutaj jest rachunek?"
Gdybamy, dopytujemy a później i tak walimy najbardziej komercyjne kawałki w klipy
kilka razy klienci zostali poproszeni o przedstawienie licencji i faktury. w moim przypadku zawsze je mieli, ale znam przypadki, kiedy z tego powodu dla wykonawcy było to ostatnie zlecenie dla tego klienta, bo firmy nie mogą sobie pozwolić na to, że ktoś ich poda do sądu, że wykorzystują nielegalnie muzykę i mają za to płacić kary.
poza tym wykonałem w życiu kilka utworów które zarobiły trochę kasy. czy chciałbym aby ktoś je wykorzystywał do filmów z wesela? nie, nie chciałbym. stanowiłoby to naruszenie moich osobistych praw autorskich oraz autorskich praw majątkowych.
Marcin jeżeli chodzi o firmy to zawsze te z którymi ja współpracowałem dostawały licencje wykupioną na utwór który leciał w ich filmie. Tutaj mogę polecić Paris Music
Teledyski ze ślubów jednak inna bajka, wystarczy wejść na YT i włączyć pierwszy lepszy klip i się o tym przekonać
Myślę, że problem mógłby się pojawić tak jak wyżej wspomniał quadro jak nagle nasz film miałby np 1mln wyświetleń co w tej branży jest raczej mało prawdopodobne
kulfi82 pisze:Źródło posta razor89md pisze:Źródło posta Poprawki robię tylko te które wynikają z błędnego renderu lub błędu podczas montażu.
rozwiń proszę, jak ktoś chce wyciąć jakąś zbędną scenę to nie ma takiej możliwości?
Miałem kiedyś niespełnionego filmowca któremu biznes nie wyszedł za klienta. Wziąłem zlecenie w ostatniej chwili i później żałowałem. Facet potrafił wysłać stronę A4 poprawek typu przytnij scenę w 32:33 o 5 sekund, dodaj jedno ujęcie wiejskiego stołu, wytnij tą ciocię. Już nawet nie chce wspominać jakie utwory chciał podczas filmu.
Od tamtej pory zmieniłem swoje podejście do poprawek. Jestem bardziej stanowczy co do swoich wizji bo uświadomił mi jedną rzecz pewien fotograf który powiedział mi tak:
"Nie możesz pozwolić klientom wchodzić Ci w montaż, to jest tak jakby klient do mnie napisał, żebym zmienił mu kolor zdjęcia, dodał kontrast itp bo jemu to nie odpowiada. Widział moje zdjęcia, zna mój styl, więc go akceptuje."Od tamtej pory nie zmieniam kawałków, nie wprowadzam dużych zmian w filmie. Czy wytnę zbędną scenę jeżeli klient poprosi? Tak wytnę o ile według klienta nie jest ich 20
Każdego klienta informuje jak będzie wyglądać jego film, jak pracuje, jak montuje, każdy klient dostaje ode mnie również biuletyn informacyjny w którym to wszystko ma spisane jako załącznik do umowy
Nie mylcie również podejścia do klienta któremu filmujemy wesele i film trwa 45-60minut do klienta biznesowego dla którego robimy 2-3min spot
Klient biznesowy ma pełen wgląd w produkcję i montaż i to on akceptuje ostateczną wersję filmu.
Co innego poprawić krótki spot a co innego robić rewolucje w filmie 45 minutowym którego render trwa "x" razy dłużej.
Po prostu przy weselach nie możemy dać sobie wejść na głowę
Kiedyś miałem parę która przyszła na spotkanie z dwoma kartkami zapisanymi pytaniami co do mojej pracy, przykład kliku z nich:
- na czym pracujecie?
- dlaczego własnie ten sprzęt?
- co jeżeli sprzęt wam się popsuje?
- co jeśli będzie ciemno na sali?
- co jeżeli film nam się nie spodoba?
Gdy ich zapytałem skąd tyle pytań, odpowiedzieli mi, że spisali je z internetu bo nie wiedzieli o czym ze mną rozmawiać