Ja też nie udaję, i wcale nie ukrywam. Wracając do debaty - zrobienie papierów w 95% przypadków ma sens, bo większość ludzi po prostu wyciąga drona z pudła i robi co chce. Sam egzamin to buła z masłem, ale każdy kupując takie zabawki powinien odbyć takie szkolenia. Kupiłem Mavika i dostałem od razu 25% rabatu na to, byłą przyklejona wielka kartka do pudełka - uświadamiają o tym ludzi.
Nie mówię że Ty, Pan czy Pani - ale to przecież nie wymaga dużo, a naprawdę otwiera oczy. Przecież taki kurs to nic złego, to może tylko pomóc.
Mi też przeszkadza, że nie mogę polatać np w parku narodowym tak jak tego chcę, albo zapłacić 20 tyś w Tatrach i wtedy już nie ma przepisów - to nie jest fair, ale sam egzamin czy szkolenie nie gryzie.
-----
Zasięg w Mair jest beznadziejny - fabrycznie w Europie mamy jakieś 200 metrów i po zabawie, po zastosowaniu tego z filmu dociągnął ok 1 km. (oczywiście łamiąc przepisy bo latamy tylko w zasięgu wzroku wg papierka
). Jakość jest jak z Mavika Pro a może trochę lepsza. Jest to ciekawa zabawka, bardzo mała, bardzo praktyczna - ale ciężko jest mi zaakceptować jakość, mając wcześniej phantoma 4 pro. Większość klientów i tak nie zobaczy różnicy... ale wiemy jak jest, jak trzeba się przesiąść na coś gorszego.